Kiedyś moja ciotka opowiadała o pysznych ziemniaczanych
różyczkach, które jadła na jakimś sylwestrowym balu. Wspólnie doszłyśmy do
wniosku, że to musiało być dobrze przyprawione puree ziemniaczane, następnie
zapieczone w piekarniku. Stwierdziłyśmy, że musimy kiedyś spróbować zrobić coś takiego
w domu. No i podjęłam udaną próbę – to genialny dodatek do obiadu! Różyczki z
ziemniaków są delikatne w środku i chrupiące na zewnątrz. Wyglądają tak
smakowicie, że Boski Marian jak je zobaczył zjadł pierwszą prosto z blachy –
powiedział, że po prostu musiał spróbować. Potem w ekspresowym tempie zjadł ich
sporą porcję przygotowaną do obiadu. Moja improwizacja okazała się strzałem w
dziesiątkę, polecam!
SKŁADNIKI
Około 40 dag ziemniaków
¼ szklanki mleka
1 łyżka masła
1 mała cebula
Stary, żółty ser
Sól, pieprz, świeża bazylia
Ziemniaki gotujemy do miękkości. Cebulę kroimy w drobną kostkę
i szklimy na patelni. Następnie odcedzamy z
tłuszczu. Ugotowane ziemniaki rozbijamy tłuczkiem z masłem, mlekiem,
cebulą i przyprawami. Gotową masę przeciskamy przez maszynkę do robienia ozdób
tortowych lub rękaw cukierniczy – tworząc na blasze wyłożonej papierem zgrabne
różyczki. Posypujemy je startym serem i pieczemy około 20 minut w piekarniku
nagrzanym do 180 stopni (aż ziemniaczany smakołyk się ozłoci). Ja podałam je z gulaszem
i surówką. Są świetnym dodatkiem do obiadu, ale również ciekawą przekąską.
Smacznego! :)