Gwarantuję. Nieskromne to, ale nie jadłam lepszego. A ostatnimi
czasy w naszym domu królują chłodniki. Upał, upał, upał. Na myśl o gorącej zupie jest mi źle,
więc jest chłodnik za chłodnikiem. Boski Marian z radością je wcina. Na ogół
moje chłodniki to mix kefiru z szynką, warzywami i przyprawami (ew. sokiem
pomidorowym czy paprykowym). Przepis na chłodnik którym się z Wami dzielę, jest
najbardziej pracochłonnym chłodkiem jaki robiłam do tej pory – ale warto. To moja wariacja na temat chłodnika z botwinką (trochę przypomina tradycyjny chłodnik litewski). A botwinki na bazarku już
coraz mniej, więc nie zwlekajcie :) Polecam!
SKŁADNIKI (na gar pysznej zupy na zimno)
1 marchewka
1 pietruszka
pęczek koperku
½ cebula
2 ząbki czosnku
2 pęczki botwinki
kostka rosołowa
5 jajek
4 parówki drobiowe
1/3 szklanki zakwasu buraczanego
½ szklanki śmietany 18%
szczypiorek
przyprawy (sól, pieprz, gałka muszkatołowa, tymianek)
Marchewkę, pietruszkę, cebulę i czosnek obieramy i gotujemy
z kostką rosołową i koperkiem. Dodajemy umytą i obraną botwinkę wraz z
pokrojonymi łodyżkami. Gdy warzywa zmiękną blenderujemy je i wrzucamy z
powrotem do wywaru. Dodajemy pokrojone w plasterki parówki, doprawiamy i chwilę
gotujemy. Zdejmujemy z palnika, dodajemy zakwas buraczany, śmietanę i
szczypiorek. Jajka gotujemy, obieramy i kroimy w łódeczki. Dodajemy do zupy.
Czekamy aż zupa wystygnie i wkładamy ją do lodówki. Podajemy oczywiście na
zimno :)
Smacznego! :)