Mama kupiła mleczko kokosowe w puszce i pozwoliła mi je
jakoś wykorzystać. Aby znaleźć inspirację sięgnęłam do książki kucharskiej „Kuchnia
Kryszny. Indyjskie potrawy wegetariańskie” autorstwa Adiraja Dasa. Nie myliłam
się – kokos jest często wykorzystywanym elementem tej kuchni. Moją uwagę przykula
zupa z pomidorami i kokosem. Przepis stał się moją podstawą, jednak musiałam go
mocno zmodyfikować. Po pierwsze ze względów ekonomicznych – część orientalnych
dodatków z przepisu mocno szarpnęłaby moją kieszeń, a to wciąż tylko zupa
pomidorowa. Po drugie, mój tata nie przepada za indyjskimi potrawami, więc
ograniczyłam ilość niektórych przypraw, dodałam cebulę i czosnek oraz zadbałam,
żeby ta pomidorowa była ostra. Pikantna pomidorowa z dodatkiem mleczka kokosowego. Wyszła naprawdę smaczna i bardzo oryginalna w
smaku. Pikantny przecier zrównoważał słodycz mleczka kokosowego.
Boski Marian konsumował ją w zachwycie i w zupełnej ciszy, więc chyba wyszła
naprawdę dobra! Polecam. A na danie główne przygotowałam coś bardziej
tradycyjnego, jednak o tym napiszę niebawem.
SKŁADNIKI
8-10 szklanek rosołu (najlepiej swojego, ale może być z
dwóch kostek)
1 szklanka pikantnego przecieru pomidorowego z chilli (jeśli
takiego nie znajdziecie w swoim sklepie, po prostu będziecie musieli trochę
bardziej doprawić sami pieprzme Cayenne lub chilli)
135 ml mleczka kokosowego (1 puszka)
1 cebula
1 ząbek czosnku
1 łyżka masła
2 liście laurowe
Pieprz
Kminek
Imbir
1 łyżka brązowego cukru
Zagotowujemy rosół i dodajemy do niego przecier oraz masło. Na
patelni szklimy pokrojoną w kostkę cebulę i przeciśnięty przez praskę czosnek. Obsypujemy
kminkiem i startym imbirem (opcjonalnie imbirem z „torebki”). Wlewamy mleczko
kokosowe i zostawiamy aż zacznie się gotować. Dosypujemy brązowy cukier i mieszamy,
aż się rozpuści. Do gotującego się garnka z przecierem wlewamy zawartość
patelni i gotujemy nadal na małym ogniu przez około 20 – 30 minut. Ja podałam
ją z makaronem, ale myślę, że ryż czy zacierki będą równie dobrze smakować.
Polecam! :)
Aura zdecydowanie sprzyja rozgrzewająco-azjatyckim przepisom. Przetestuję w wersji na czysto,bez ryżu itp :))
OdpowiedzUsuń