To, że jest coraz cieplej z jednej strony cieszy, a z drugiej wpędza w popłoch większość znanych mi kobiet. Coraz wyższe temperatury wiążą się z tym, że wkładamy na siebie coraz mniej, przez co wszystkie ewentualne mankamenty witają się ze słońcem i wszystkimi wokół. Pod wpływem otaczającej mnie plagi diet i morderczych ćwiczeń, nie pozostaję pod tym względem w tyle ;) Efekty są raczej mizerne, a Boski Marian ma już dosyć mojego narzekania, gdy jem bezsmakowe zupy w proszku i tego typu wynalazki. Dlatego dzisiaj dzielę się z wami bardzo szybką w przygotowaniu, tanią, zdrową i przede wszystkim smaczną zupką z zielonego groszku. Smakuje nie tylko tym na diecie :) Polecam!
SKŁADNIKI (na jeden duży gar
zupy)
1 opakowanie mrożonego groszku
1 opakowanie mrożonej włoszczyzny
w paskach (możecie też użyć do tego świeżych warzyw, ale ja podaję wersje
błyskawiczną :))
1 kostka rosołowa
1 ziemniak
3 liście laurowe
Przyprawy (Sól, pieprz, czerwona
papryka, kminek, majeranek, lubczyk)
2 gałązki natki pietruszki
3 łyżki śmietany 18%
1 łyżka mąki
Opcjonalnie: 3 kromki chleba
tostowego i 15-25 dag sera topionego
Do dużego garnka wrzucamy obie
mrożonki, obranego ziemniaka, natkę pietruszki i kostkę rosołową. Zalewamy wodą
do połowy garnka, lub więcej – w zależności czy chcemy uzyskać zupę krem (wtedy
mniej wody) czy trochę mniej gęstą. Dodajemy liście laurowe i przyprawy.
Gotujemy do miękkości warzyw. Następnie blenderujemy zupę i z powrotem gotujemy
na wolnym ogniu. W miseczce mieszamy śmietanę, mąkę i odrobinę zupy. Następnie dodajemy
to do garczka i czekamy aż się lekko zagotuje. I gotowe :)
Ci mniej dbający o linię, mogą do
tego zrobić grzanki z serowym przytupem. Dzień wcześniej rozpuszczamy serek topiony
i wstawiamy garczek do lodówki. Przed podaniem chleb tostowy kroimy w kosteczkę
i chwilę podgrzewamy na patelni bez tłuszczu. Dodajemy go do zimnego serka i
mieszamy grzanki. Posypujemy nimi wierzch zupki.
Smacznego! :)