wtorek, 23 lutego 2010

Na gorąco


Są takie chwile w życiu człowieka, gdy lodówka świeci pustkami w komitywie z pustym żołądkiem. Od półtora tygodnia jestem na diecie, dlatego tak zaniedbałam bloga. Zostało mi jeszcze 2 i pół tygodnia bez słodyczy, jasnego pieczywa i piwa. Dam radę. W związku z moim zdrowym postanowieniem musze ograniczyć blogową działalność do przepisów zupkowych i warzywkowych. Dzisiaj wrzucam parówkową zupkę, która powstałą z tego co akurat miałam w lodówce (czyli prawie nic:)). Jest prosta i tania. Myślę, że w najbliższym czasie upichce ją Boskiemu Marianowi, bo wyszła naprawdę smaczna. Poza tym ostatnio bardzo zasłużył na dużo zupek i innych smakołyków :)

SKŁADNIKI (na około 6 porcji) jeszcze taniej niż barszcz

2 kostki rosołowe

2 marchewki

1 pietruszka ( i inne jarzyny wedle uznania)

0,5 kilograma ziemniaków

5 cienkich parówek dobrej jakości

Przyprawy

W garczku gotujemy rosołek. Następnie ścieramy warzywa na grubych oczkach na tarce, wrzucamy je do rosołu i gotujemy na wolnym ogniu przez około 20 minut z przyprawmy (np. gałka muszkatołowa, 2 grzybki suszone, liść laurowy, pieprz, sól, ostra papryka). W tym czasie obieramy ziemniaki i kroimy je w kosteczkę. Wrzucamy pokrojone ziemniaki i gotujemy aż zmiękną. Parówki kroimy w talarki i dorzucamy do zupy, gotujemy kolejne 15 minut. Można dodać odrobinę zupy grzybopwej w proszku- daje ciekawy posmak. Podajemy na ciepło.

Smacznego :)

czwartek, 11 lutego 2010

Jabłuszka pełne snów


Jednym z moich marzonek było upieczenie prawdziwego jabłecznika, takiego dwustronnie kruchego w okrągłej tortownicy. Tortownice jakiś czas temu upolowałam na moim ukochanym marymonckim bazarku. Wystarczyło tylko zaopatrzyć się w „szarą Renatę” idealną do jabłeczników i szarlotek. Zrobiłam to wracając z randki z Boskim Marianem i późnym wieczorem minionego tygodnia upiekłam najbardziej kruche ciasto, jakie w życiu jadłam. Upiekłam PRAWDZIWY jabłecznik, który prawdziwie zauroczył zmysły domowników i Boskiego Mariana (a moje chyba najbardziej;)). To mój kolejny powód do dumy. Szczególnie polecam ten przepis na kruche ciasto. Było nadzwyczajne:) Przepis częściowo zaczerpnięty z kolekcji Kuchnia Polska- Podlasie i Lubelszczyzna a częściowo z domowych tradycji (mających również swoje korzenie na Lubelszczyźnie). 

SKŁADNIKI:
2 szklanki mąki
1/3 szklanki cukru
1 jajko
¾ kostki masła
1 torebka cukru waniliowego
Szczypta soli
Kilogram Antonówek lub Szarej Renaty
Łyżka soku z cytryny
10 łyżek cukru
Łyżeczka cynamonu
1/5 szklanki mleka

Mąkę siekamy z masłem na stolnicy, następnie dodajemy cukier, cukier waniliowy, szczypta soli, jajko i dalej siekamy. Następnie porządnie zagniatamy ciasto, dzielimy na dwie połowy i wstawiamy je do lodówki owinięte folią aluminiową na pół godziny. W tym czasie obieramy jabłka, kroimy je w kostkę. Wrzucamy jabłka do rondelka z sokiem z cytryny, cynamonem i 10 łyżkami cukru. Dusimy je przez około 10 minut. Następnie przekładamy na sito i studzimy. Ochłodzoną jedną część ciasta wylepiamy dno natłuszczonej tortownicy i jej brzegi. Nakłuwamy całość widelcem i wstawiamy do nagrzanego do 200 stopni piekarnika na około 20 minut (do lekkiego zarumienienia). Wyjmujemy i studzimy tortownice. W tym czasie rozwałkowujemy pozostałą cześć ciasta. Następnie na ostudzone ciasto w tortownicy wykładamy ostudzone jabłuszka i przykrywamy wszytko rozwałkowanym kawałkiem ciasta. Z pozostałych ścinek można ładnie ozdobić wierzch ciasta. Smarujemy wierzch delikatnie mlekiem i wstawiamy nasze ciasto do nagrzanego do 180 stopni piekarnika na około 40 minut (aż do zarumienienia wierzchu). Świetnie smakuje na ciepło. 

Smacznego :)