niedziela, 21 grudnia 2014

Barszcz to pestka!


 


Za każdym razem, gdy ktoś mówi mi, że nie gotuje barszczu tylko kupuje gotowy w kartonie, moje zaskoczenie sięga zenitu. Czy jest łatwiejsza w przygotowaniu zupa, która zawsze wszystkim smakuje? Otóż moim zdaniem nie! Dzielę się więc z Wami moim domowym, wielokrotnie sprawdzonym przepisem na bardzo prosty barszcz czerwony, który nie tylko jest zdrowszy od chemii w kartonie ale także o wiele, wiele smaczniejszy! Wystarczy, że choć raz zrobicie go sami, a już nigdy nie wrócicie do tych niechwalebnych pomysłów z kupnym barszczem. My z Boskim Marianem uwielbiamy barszcz, nie tylko w Święta, dlatego często go gotuję. Ten przepis sprawdzi się na wigilijny stół, bo nie jest robiony na mięsie. Barszcz, to bardzo tania potrawa, która w towarzystwie pasztecików świetnie sprawdza się takze w inne, zimowe wieczory.


Na końcu wpisu macie również przepis na sól do ryb, którą wymyśliłam i obdarowywałam w tym roku moich przyjaciół. 

SKŁADNIKI

75dag – 1 kg buraków czerwonych
2 suszone grzyby
4-5 szklanek wywaru warzywnego (W OSTATECZNEJ OSTATECZNOŚCI  możecie zrobić na kostce rosołowej, ale lepiej będzie poświęcić chwilkę i zrobić swój!!!)
1-2 cebule
1-2 jabłka
(ewentualnie: 1-2 ząbki czosnku)
½ szklanki zakwasu buraczanego (najlepiej zrobić wcześniej swój, choć jeśli jeszcze go nie macie, to do wigilii już możecie nie zdążyć – zakwas musi odleżeć około 4-5 dni)
Przyprawy: listek laurowy, ziele angielskie, sól, pieprz, cukier


Grzybki myjemy, zalewamy woda i gotujemy do miękkości (ok. ¾ szklanki wody). Buraki myjemy, obieramy ze skórki (najlepiej w rękawiczkach jednorazowych), kroimy w średniej wielkości kostkę i wrzucamy do dużego garnka. Jabłka obieramy, kroimy i dorzucamy do garnka.. Zalewamy gorącym wywarem, dodajemy cebulę obraną i przeciętą na pół, czosnek, liście laurowe i ziele angielskie. Od momentu kiedy zupa zacznie wrzeć, gotujemy 3-5 minut. Następnie solimy i odstawiamy na pół godziny. Po tym czasie dodajemy grzybki z wywarem i zakwas buraczany. Przyprawiamy solą, pieprzem i cukrem. Pyszny barszcz gotowy!

Smacznego! :)



PRZEPIS NA SÓL DO RYB
1 kg soli morskiej
15g pieprzu białego mielonego
15g pieprzu cytrynowego mielonego
5 wysuszonych, małych papryczek chili pokrojonych w drobną kosteczkę
3 łyżki lubczyku

15g pietruszki suszonej
Wszystkie składniki dokładnie mieszamy i przesypujemy do pojemników na przyprawy.  Najlepiej obdarować bliskich jeszcze przed Świętami – na pewno przydadzą się do przyrządzenia wigilijnych potraw! :)




środa, 29 października 2014

Ciemno i zimno…


kiedy wracam z pracy, kiedy idę do pracy. W takie dni ciepła zupa sprawdza się najlepiej. Amatorem moich zup jest oczywiście Boski Marian. Ostatnio tak był jej spragniony, że nie zdążył zanieść ją na stół – zjadł na szybko w kuchni, pochylony nad blatem :) Jak widzę takie zupowe szaleństwo aż chce mi się gotować. A dzisiaj dzielę się z Wami przepisem na zupę krem z kalarepki. To było pierwsze danie, do którego użyłam kalarepki, ale ten improwizowany krem wyszedł przepyszny. Obiecuję, że rozgrzewa! Kalarepka zdała egzamin na piątkę.

SKŁADNIKI
3 kalarepki
1 cebula czosnkowa
3 ząbki czosnku
1 marchewka
½ szklanki zielonego groszku
2 ziemniaki
kminek, majeranek, sól, pieprz kolorowy, oregano, listki świeżej melisy, suszone chilli

Warzywa myjemy, obieramy i kroimy w kawałki. Wrzucamy do garnka, zalewamy rosołkiem lub wodą i gotujemy do miękkości. Blenderujemy i doprawiamy. Czekamy aż zupa ponownie się zagotuje. Podajemy na ciepło, najlepiej smakują z grzankami (ja robię je na oliwie z oliwek i z przetartym czosnkiem) i kleksem śmietany.

Smacznego i ciepłego! 

poniedziałek, 13 października 2014

Schab inaczej

 
Ostatnio nie mam czasu na nic i o wszystkim zapominam, dlatego tak rzadko tu zaglądam. Zapomniałam nawet o piątych urodzinach bloga :( Dwie prace, uniwersytet, domowe obowiązki – tydzień, za tygodniem mijają w ekspresowym tempie. Ku zadowoleniu Boskiego Mariana zawsze znajduję jednak czas na to, by w domu był ciepły i smaczny obiad. Gotuję, robię zdjęcia nowym potrawom ale nie mam czasu dzielić się z Wami przepisami. Ostatnio przejrzałam zdjęcia i z przerażeniem stwierdziłam, że nie pamiętam już części przepisów na nie! A warto było by odtworzyć te pyszności jeszcze raz. Dlatego mocno postanowiłam poprawę i będę tu zaglądać częściej – obiecuję! Dzisiaj dzielę się z Wami moim pomysłem na wykorzystanie schabu w bardziej finezyjny sposób niż kotlety schabowe (które oczywiście też mogą być pyszne!). Jest to sos mięsno-warzywny, który przypadnie wszystkim fanom gulaszów. Sos to moja kolejna improwizacja. Nieskromnie pisząc – wyjątkowo udana :) Już nie mogę się doczekać, kiedy Boski Marian wróci z pracy i spróbuje mojego dania!



 
SKŁADNIKI
300 dag schabu
30 dag fasolki szparagowej
3 ogórki konserwowe
1 cebula
2 ząbki czosnku
½ selera
1 łyżka chrzanu
2 łyżki śmietany 12%

Przyprawy: sól, pieprz, słodka papryka, majeranek, gałka muszkatołowa, świeże liście melisy.
olej

Schab kroimy w plastry u rozbijamy. Następnie kroimy w niewielkie paseczki. Podsmażamy na oleju w głębokiej patelni  z cebulą pokrojoną w piórka i wyciśniętym czosnkiem (około15-20 minut). Fasolkę kroimy dość drobno i gotujemy na rosołku (lub w wodzie). Ugotowaną przelewamy wraz z wodą do patelni z mięsem. Dodajemy starty na tarce seler i ogórki oraz chrzan. Dusimy pod przykryciem około godziny. Następnie doprawiamy i dodajemy śmietanę. Ja podałam to danie z ziemniakami, ale świetnie będzie pasować również do kaszy graczynej.

Smacznego! :)

poniedziałek, 28 lipca 2014

Najlepszy chłodnik w Twoim życiu


Gwarantuję. Nieskromne to, ale nie jadłam lepszego. A ostatnimi czasy w naszym domu królują chłodniki. Upał, upał, upał. Na myśl o gorącej zupie jest mi źle, więc jest chłodnik za chłodnikiem. Boski Marian z radością je wcina. Na ogół moje chłodniki to mix kefiru z szynką, warzywami i przyprawami (ew. sokiem pomidorowym czy paprykowym). Przepis na chłodnik którym się z Wami dzielę, jest najbardziej pracochłonnym chłodkiem jaki robiłam do tej pory – ale warto.  To moja wariacja na temat chłodnika z botwinką (trochę przypomina tradycyjny chłodnik litewski). A botwinki na bazarku już coraz mniej, więc nie zwlekajcie :) Polecam!


SKŁADNIKI (na gar pysznej zupy na zimno)
1 marchewka
1 pietruszka
pęczek koperku
½ cebula
2 ząbki czosnku
2 pęczki botwinki
kostka rosołowa
5 jajek
4 parówki drobiowe
1/3 szklanki zakwasu buraczanego
½ szklanki śmietany 18%
szczypiorek
przyprawy (sól, pieprz, gałka muszkatołowa, tymianek)

Marchewkę, pietruszkę, cebulę i czosnek obieramy i gotujemy z kostką rosołową i koperkiem. Dodajemy umytą i obraną botwinkę wraz z pokrojonymi łodyżkami. Gdy warzywa zmiękną blenderujemy je i wrzucamy z powrotem do wywaru. Dodajemy pokrojone w plasterki parówki, doprawiamy i chwilę gotujemy. Zdejmujemy z palnika, dodajemy zakwas buraczany, śmietanę i szczypiorek. Jajka gotujemy, obieramy i kroimy w łódeczki. Dodajemy do zupy. Czekamy aż zupa wystygnie i wkładamy ją do lodówki. Podajemy oczywiście na zimno :)

Smacznego! :)

niedziela, 6 lipca 2014

Wieczorne pichcenia



Raz na jakiś czas urządzamy z Boskim Marianem wieczorne pichcenia na powitanie wspólnego weekendu. Staramy siebie nawzajem zaskoczyć jakąś kulinarną niespodzianką i trafić sobie nawzajem w gusta. Ostatni piątek należał do Boskiego – przyrządził boskie tortille. Zeszłym razem natomiast ja przyrządzałam dla niego hamburgery z wołowiną i dodatkami. Były tak rewelacyjne, że aż boję się kolejnego kulinarnego wyzwania. Boję się, że lepszej piątkowej kolacji już być nie może :) Hamburgery były tak wyśmienity, że upichciłam je też rodzicom i naszym przyjaciołom. Podstawą przepisu była receptura Pascala na Hamburger zebrę. Po tych kilku razach mam już jednak opracowane swoje proporcje (kiedy dokładnie odwzorujemy przepis mięso się trochę rozpada z nadmiaru dodatków wewnątrz, mniej czuć wołowinę). Polecam wszystkim – to będzie Wasz hamburger życia ;) I oby do piątku!

SKŁADNIKI (dla 2 osób)
25 dag mięsa wołowego
1 ogórek konserwowy
1 mała cebula
1 łyżka ketchupu
1 łyżka musztardy sarepskiej
1 łyżka sosu sojowego
1 żółtko
odrobina soli, pieprz, papryka czerwona, papryka ostra, oregano
olej do smażenia
2 kajzerki
4 plasterki żółtego sera
Sugerowane dodatki: 2 liście sałaty, 2 plasterki pomidora, 2 łyżeczki prażonej cebuli
sos: 2 łyżki sosu czosnkowego/majonezu + 2 łyżki ketchupu + oregano

Wołowinę myjemy i mielimy w maszynce do mięsa (ja robię to dwukrotnie  - raz na średnich, raz na małych oczkach). Ogórki i cebule kroimy w bardzo drobną kostkę i mieszamy z mięsem. Dodajemy ketchup, musztardę, sos sojowy, żółtko i przyprawy. Mieszamy dokładnie i robimy okrągłe placuszki. Smażymy je z obu stron na rozgrzanym oleju. Kajzerki przekrajamy na pół i wykładamy na górę i dół ser żółty. Zapiekamy je przez około 5 minut w piekarniku. Na tak przygotowanych bułkach kładziemy gotowe mięso, dodatki i sos. I gotowe. Ja podaję te hamburgery w towarzystwie sałat z sosem winegret.



Smacznego! :)

środa, 25 czerwca 2014

Biały krem



Boski Marian ostatnio powiedział, że chyba woli zupy krem od tradycyjnych, więc przynajmniej raz w tygodniu go taką raczę. Mam ich więc już sporo w swoim repertuarze. Ewelinie, mojej przyjaciółce, najbardziej smakuje wersja biała, czyli krem z selera i pietruszki. Chciałaby ją ugotować rodzicom, dlatego w odpowiedzi na jej prośbę umieszczam przepis, którego podstawą jest znowu moja ulubiona książka kucharska Zofii Zawistowskiej i Małgorzaty Krzyżanowskiej . Polecam zupę i książkę! Ewelinie i Wam życzę miłego gotowania :)

SKŁADNIKI
1 ½ selera
1 (spora) pietruszka
2 cebule
2 ziemniaki
½ szklanki śmietany 18%
1 żółtko
sól, pieprz czarny i biały, liść laurowy, ziele angielskie (ew. kostka rosołowa)

Seler obieramy i kroimy na spore kawałki. Tak samo pietruszkę, ziemniaki i cebule. Wrzucamy wszystko do garnka i zalewamy wrzątkiem. Solimy, dodajemy liść laurowy, ziele angielskie i gotujemy na małym ogniu, aż warzywa będą miękkie. Następnie blenderujemy je, doprawiamy śmietanką oraz żółtkiem i przyprawiamy według uznania. Zupy nie można ponownie doprowadzić do wrzenia. Ja podaję ją z grzankami z chleba tostowego, który pokrojony w kwadraty obsmażam na oliwie z oliwek z przeciśniętym przez praskę czosnkiem.



Smacznego! :)

niedziela, 8 czerwca 2014

Truskawkowo-czekoladowy eksperyment



Mam już swoje kuchenne królestwo. Szaleję w kuchni i ciągle nie mogę się nacieszyć byciem gospodynią w pełnej krasie. Próbuję swoich sił z mnóstwem potraw, tylko nie starcza mi czasu na ich publikację. Ale spokojnie. Powoli będę się dzielić z Wami tymi najlepszymi przepisami. Jednym z moich odkryć jest ciasto, które jest idealne na sezon truskawkowy.  W zeszły weekend odwiedzili nas moi rodzice, dlatego chciałam przygotować jakiś naprawdę smaczny i niecodzienny deser. Boski Marian uwielbia czekoladę z truskawkami. Postanowiłam więc upiec ciasto, którego krem przypominałby ten smak. Eksperyment udał się doskonale! Ciasto było zachwycające. A tata upomniał się o porcję na wynos. Polecam! Tata też uwiecznił mnie w mojej ukochanej kuchni.

SKŁADNIKI
Biszkopt (mój przepis tutaj)
30 dag truskawek
150 dag czekolady mlecznej
¾ szklanki mleka
3 jajka
½ szklanki cukru
100g masła
1 łyżka mąki ziemniaczanej
2 tabliczki czekolady do polewy
Do nasączania biszkoptu: kawa rozpuszczalna, orzechówka, cukier

Biszkopt najlepiej upiec dzień wcześniej. Potem kroimy go na pół i nasączamy. Truskawki miksujemy w blenderze – jak na koktajl. czekolad rozpuszczamy z mlekiem. Jajka ucieramy z cukrem, dodajemy truskawki dalej miksując. Potem dodajemy masło i mąkę ziemniaczaną. Przygotowaną masę podgrzewamy na wolnym ogniu. Stopniowo, ciągle umieszczając dodajemy czekoladę. Mieszamy i podgrzewamy, aż krem będzie miał zwarta konsystencje. Przekładamy nim biszkopty. Rozpuszczamy 2 tabliczki czekolady z odrobiną mleka i polewamy nimi ciasto. Ja ozdobiłam je dodatkowo listkami mięty. Można podawać z lodami.








Smacznego! :)

czwartek, 22 maja 2014

Kolacja grzechu warta



W ubiegły weekend wróciliśmy z Boskim Marianem z naszych wojaży około 22:00 i zachciało nam się jeść. Była przy tym Ewelina, moja przyjaciółka. Gdy zobaczyła, ze wyciągam patelnie zapytała z przerażeniem: będziecie teraz jeść kolację…? Tak. Jedliśmy kolację o 22:00 a nawet po.  Moje kaloryczne i błyskawiczne kanapki były mega. Polecam jako dodatek do weekendowych szaleństwa :) a weekend już tuż tuż.

SKŁADNIKI (na dwie kanapki)
4 kromki chleba
2 jajka
1/3 szklanki mleka
½ szklanki mąki
olej

Ulubione dodatki. Ja wybrałam: szynka, ser żółty, pomidor, cebula prażona, sos (sos czosnkowy + ketchup), świeżo mielony pieprz kolorowy, świeża bazylia

Jajka mieszamy widelcem z mlekiem. Zanurzamy w tym chleb, następnie obtaczamy w mące i smażymy na patelni na rozgrzanym tłuszczu z obu stron, aż się zarumienią. Pomiędzy kromki wkładamy ulubione składniki i gotowe.

Smacznego! :)

niedziela, 6 kwietnia 2014

Błyskawiczne pesto z bazylii i pietruszki



Piątek wieczór to święto dla mnie i Boskiego Mariana. Zawsze staram się, żeby na kolację nie podawać zwykłych kanapek, tylko coś bardziej wyjątkowego. Dlatego też któregoś piątkowego wieczoru postanowiłam zrobić grzanki z pesto, mozzarellą i papryką posypane świeżo mielonym pieprzem (na zdjęciu wersja śniadaniowa, gdzie zamiast grzanek jest pumpernikiel). Bardzo żal mi było mojej bazylii stojącej na parapecie, dlatego postanowiłam skończyć jej żywot tylko połowicznie i zrobiłam pesto z bazylii i pietruszki. Wyszło wspaniałe, gorąco polecam! Boski Marian bardzo docenił pietruszkę :)

SKŁADNIKI
1 pęczek pietruszki
5-6 gałązek świeżej bazylii
2-3 łyżki ziaren słonecznika
oliwa z oliwek (według uznania)
2 ząbki czosnku
przyprawy (biały pieprz, sól, oregano, estragon)

Ziarna słonecznika prażymy na patelni. Czosnek przeciskamy przez praskę. Bazylię, pietruszkę, ziarna i czosnek blenderujemy z oliwą z oliwek. Doprawiamy do smaku i podajemy np. jako smaczne i zdrowe smarowidełko do kanapek lub grzanek. 

Smacznego! :)

sobota, 22 lutego 2014

Kokosowa rozkosz


Kobiety w mojej rodzinie świetnie gotują.  Ale to raczej nie dziwne, że pokolenie naszych mam i babć potrafi gotować. Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam o Emilce – najlepszej znanej mi kucharce z mojego pokolenia.

Emilka i Kuba to nasi przyjaciele i nie raz mamy okazję się u nich gościć. Oprócz tego, że lubimy spędzać z nimi czas, jest to istna uczta dla podniebienia! Emilka zawsze przygotowuje coś pysznego. Ale to nie jest jedna sałatka czy ciasto – to jest jak kulinarna niekończąca się opowieść (nawet nie chcę wiedzieć, ile czasu spędza przed naszymi odwiedzinami w kuchni). Wszystko jest bardzo smaczne i wyszukane. Za każdym razem zaskakuje nasze kubki smakowe czymś nowym. Do tego jest niewiarygodnie skromna.  Ostatnio poczęstowała nas przepysznym ciastem kakaowo-kokosowym. Poprosiłam więc o link z przepisem i dzielę się nim dziś z Wami (po małych modyfikacjach ze względów ekonomiczno-kalorycznych). Ku radości Boskiego Mariana, ciasto wyszło rewelacyjne. Co prawda muszę Was ostrzec – jest bardzo dobre i również bardzo kaloryczne. Jeśli więc zamierzacie przejść na dietę przed nadejściem wiosny, najlepiej zróbcie to ciasto, zjedzcie a potem dopiero zacznijcie odchudzanie ;) Ale warto. Naprawdę warto. Na pewno nie raz wrócę do tego przepisu.



SKŁADNIKI

NA CIASTO
5 jajek
1 szklanka mąki pszennej
½ szklanki cukru
1 łyżka cukru waniliowego
3 łyżki kakao
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
Do nasączenia biszkoptu: miseczka herbaty z łyżką cukru, po wystygnięciu dolewamy rum

NA KREM
2 szklanki mleka
½ szklanki cukru
180 g masła roślinnego
200g wiórków kokosowych
3 łyżeczki cukru waniliowego

POLEWA
Rozpuszczamy 2 tabliczki czekolady – mleczna + gorzka (następnym razem ograniczę się do dwóch gorzkich, bo krem jest wystarczająco słodki) i 70g masła roślinnego

Białka z solą ubijamy aż przejdą test odwróconej miski. Potem stopniowo dodajemy żółtka,  następnie mąkę z proszkiem do pieczenia i kakao. Całość przekładamy do brytfanki wysmarowanej masłem i posypanej bułką tartą. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez około pół godziny.

W tym czasie przygotowujemy krem. Zagotowujemy mleko z cukrem i cukrem waniliowym, dodajemy wiórki kokosowe, a następnie masło i mieszamy na wolnym ogniu, aż do uzyskania kremowej konsystencji. Masę odkładamy do wystygnięcia.
Na wystudzony i nasączony biszkopt wykładamy masę koksową, a następnie polewamy całość czekoladową polewą. Ciasto wstawiamy na noc do lodówki. Rano wyjmujemy i podajemy duże kawałki, bo wszystkim będzie bardzo smakować i będą prosić o dokładki :)

Smacznego! :)