czwartek, 23 września 2010

Uwaga Konkurs!



Razem z Boskim Marianem mamy dla Was niepowtarzalną okazję na wygranie boskiej nagrody: debiutancki singiel zespołu ZBieg OKoliczności (Zb.Ok) z autografami członków zespołu. Dlaczego akurat ta płyta, ten zespół? Bo to zespół Boskiego Mariana! :)

 

Zadanie konkursowe

 

Sporządź Zb.Ok.- koktajl i wyślij przepis wraz ze zdjęciem i uzasadnieniem dlaczego jest zboczony na adres: potoczek@o2.pl. Szeroki wachlarz inspiracji możecie znaleźć na zbokowym myspace (WWW.myspace.com/zbiegokolicznosci)

 

Skład jury:

Aleksandra, czyli ja i Boski Marian.

 

Na maile czekamy do 20.10.2010.Wyniki konkursu zostaną ogłoszone na moim blogu 30.10.210.

 

Czas start!

 

Powodzenia :)

środa, 22 września 2010

Kurkurydziane szaleńswo


Ostatnimi czasy w lodówce długo czekała na swoja kolej puszka kukurydzy. W końcu, tydzień przed końcem ważności, musiałam ją jakoś wykorzystać, więc zaimprowizowałam i zrobiłam ostrą zupę kukurydzianą. Przetestowałam ją 2 tygodnie temu na rodzicach. Dzisiaj znów ją ugotowałam, aby poznać opinię Boskiego Mariana. Będzie u mnie za jakiś kwadrans, już się nie mogę doczekać kiedy jej spróbuje! :) Zupa jest przepyszna i robi się ją naprawdę błyskawicznie.

SKŁADNIKI (na około 6 porcji) tanie jak barszcz

1 marchewka

1-1,5-2l bulionu (ja niestety nie miałam czasu i zrobiłam z dwóch kostek rosołowych)

2 cebule

15 dag kiełbasy „krajanej”

Puszka słodkiej kukurydzy (dobrej jakości)

Pół kostki serka topionego kremowego

Olej do smażenia

Przyprawy (sól, pieprz, czerwona papryka, chilli, mała łyżeczka ketchupu pikantnego)

Do gotującego się bulionu wrzucamy startą na dużych oczkach marchewkę. Na patelni smażymy pokrojoną w drobną kostkę kiełbasę aż będzie chrupiąca i dorzucamy ją do zupy. Następnie kroimy w kosteczkę cebulę, szklimy ją na patelni i także wrzucamy do gotującego się garczka. Kukurydzę wraz z wodą z puszki miksujemy z serkiem topionym blenderem (jeśli nie macie blendera zgniećcie czymś co dobrze zgniata;)). Dorzucamy do zupy papkę z kukurydzy, mieszamy i doprawiamy przyprawami. Gotujemy na wolnym ogniu jeszcze około 20 minut i gotowe! Ja podawałam z kwadratowymi grzankami i startym serem. Można zabielić śmietaną, jednak wersja "light" bardziej do mnie przemawia (i moich potencjalnych wałeczków tłuszczu;)).

Smacznego! :)

czwartek, 16 września 2010

Zostało Wam jeszcze trochę ciasta francuskiego?


Bo mi tak. Dlatego jakiś czas temu zrobiłam przekąskę z ciasta francuskiego na ostro. Był błysk w oczach Boskiego Mariana i wykrzyknik: „dobre!”, więc polecam :)

Ponieważ to nowy rok pichcenia postanowiłam wprowadzić pewną nowość na blogu. Poza przepisamy będę także oceniać danie pod względem cenowym.

Oto sporządzony przeze mnie wyznacznik cenowy:

2-8 zł/osobę- tanie danie

8-15zł/osobę- średnio tanie danie

15-wzwyż zł/osobę- droga potrawa

SKŁADNIKI (na przekąskę dla 4 osób) tanie jak barszcz

Opakowanie ciasta francuskiego (ja używam firmy FROSTA)

15 dag szynki

20 dag żółtego sera

Czerwona papryka

1 jajko

¼ szklanki mleka

Ciasto rozwałkowujemy na stolnicy. Smarujemy płaty jajkiem rozbełtanym z mlekiem. Posypujemy pokrojoną w kostkę szynką, startym żółtym serem i sproszkowaną, czerwoną papryką. Kroimy plastry na paski i skręcamy je w zakręcone paluszki bądź zwijamy w chrupiące kuleczki. Układamy na blaszce wyłożonej papierem i pieczemy w rozgrzanym do 180 stopni piekarnik przez około 15 minut. Doskonałe do dipów czosnkowych i pomidorowych. Doskonałe na sobotnie kino domowe.

Smacznego! :)

wtorek, 7 września 2010

Pierwsza rocznica




Dzisiaj mija równo rok, od kiedy zamieściłam na blogu swój pierwszy przepis. W związku z tym świątecznym dniem zrobiłam przepyszne bananowe tiramisu. Ponieważ w moim domu wyjątkowo dba się o zdrowie moje tiramisu nie ma w sobie surowych jajek. Mimo to, jest najlepszym tiramisu, jakie w życiu jadłam! Przepis częściowo mojej mamy, częściowo moja twórcza, bananowa inwencja. 

 

To już rok. Myślę, że moje umiejętności gotowania można śmiało porównać do dobrze rozwiniętego, rocznego dziecka. Poruszam się już w kuchni całkiem swobodnie, choć zdarzają się potknięcia. Jest ich jednak coraz mniej i wcale mnie nie zniechęcają. Myślę, że przez ten roku nauczyłam się bardzo wiele, jeśli chodzi o sztukę kulinarną. Przekonałam się również do szpinaku i papryki :) Mam nadzieję, że kolejny rok, będzie kolejnym, kuchennym krokiem milowym. I będę gotować, bez kitu, bo jedną z największych przyjemności mojego życia jest gotowanie i dzielenie się moimi potrawami z bliskimi, zwłaszcza z Boskim Marianem :) Mam też nadzieję, że będzie on, Boski Marian, mnie równo mocno wspierał podczas moich kulinarnych szaleństw i nie tylko.

 

Smacznego wszystkim na cały następny rok!


SKŁADNIKI (na średnia blachę)

2 opakowania serka mascarpone (2x 250g)

2 opakowania biszkoptów (najlepiej podłużnych)

2 opakowania puddingu waniliowego (ja wybrałam „Smakiję”)

2 łyżki cukru pudru

1 kieliszek likieru (ja wybrałam kawowy)

Pół kieliszka whisky (może być inny, mocny alkohol np. brandy, rum)

Filiżanka kawy espresso

3 banany

Kakao do posypania

 

W miseczce zaparzamy kawę, wlewamy whisky i likier, czekamy aż ostygnie. Serek mascarpone, cukier puder i pudding mieszamy razem aż będą miały jednolitą konsystencję (ja w tym celu używam tłuczka do ziemniaków ;)). Na dno brytfanki wyłożonej papierem kładziemy namoczone w kawowo- alkoholowym płynie biszkopty- ja maczałam je tylko z jednej strony, aby się za bardzo nie rozpadały. Na biszkopty rozsmarowujemy masę z mascarpone. Potem znów kładziemy namoczone biszkopty, na nie pokrojone w plasterki banany i znów masę z mascarponę.  Na wierzchu posypujemy kakao przez sitko i dekorujemy plasterkami bananów. Następnie wkładamy do lodówki na 3-4 godziny i gotowe! Znika z talerzy z prędkością światła :)

 

Rocznicowe smacznego!

piątek, 3 września 2010

Boskie gotowanie



Wspólne gotowanie z Boskim Marianem jest boskie! Pichcenie samo w sobie daje mi ogromna radość, ale z Boskim Marianem to jeszcze większa przyjemność. Poza tym wyręczał mnie między innymi w tłuczeniu kotletów i otwieraniu puszki z ananasem. Wymyślił też innowacyjne krojenie sera i pomimo jego śladowej ilości pokryliśmy nim cały ananas. Mężczyźni to naprawdę boscy kucharze ;) A. Potrawa. Zrobiliśmy kotleta schabowego „po kapitańsku”. Potrawę tą podpatrzyliśmy na naszych tegorocznych wakacji, w restauracji „Alga” :)

SKŁADNIKI (na 4 porcje) tanie jak barszcz

Około 60 dag schabu

4 ząbki czosnku

3 jajka

Bułka tarta

4 plasterki ananasa z puszki

4 (obszerne) plastry żółtego sera

Pieprz, sól, przyprawa do wieprzowiny, Boski Marian do przyprawienia potrawy odrobiną radości- miłości

olej

Do miski wrzucamy przyprawy i przeciśnięty przez praskę czosnek. W drugiej rozbijamy jajka i mieszamy je widelcem, aby miały jednolita konsystencję. Do ostatniej, trzeciej miseczki wsypujemy bułkę tartą. Porcje schabu kroimy na 4 kawałki i oczyszczamy. Rozbijamy, najlepiej w woreczku (aby nie pobrudzić siebie i kuchni). Obtaczamy każdego kotlecika najpierw w przyprawach, potem w jajku, na koniec w bułce tartej. Dociskamy dłońmi kotlet, aby przyprawy i bułka tarta zostały na swoim miejscu i smażymy na rozgrzanym oleju z obu stron po około 8 minut na średnim ogniu. Gdy już wszystkie kotlety będą gotowe wykładamy je na blaszkę na papierze do pieczenia, układamy na nich ananas a następnie ser i wstawiamy do nagrzanego do 120 stopni piekarnika na około 5-10 minut (aż ser się ładnie stopi). Ja podawałam z ziemniaczanym puree i sałatą z rzodkiewką i szczypiorkiem w śmietanie i ziołach. Taki tradycyjny ten obiadek :)

Smacznego! :)


ps. Zdjęcie całej potrawy by Boski Marian ;)