środa, 17 marca 2010

Limited edition :)


Z okazji końca diety wczorajszego popołudnia upiekłam przepyszne ciasteczka- domowe delicje. Przepis zaczerpnęłam ze wspomnianej już broszurki pt. Ciastka i ciasteczka. Przygotowanie wypieku mimo banalności przepisu nie było wcale łatwe… Tłukąc kieliszek do likieru, zmarnowałam pół ciasta leżącego akurat na stolnicy. Z ciężkim sercem musiałam wyrzucić to ciasto i zamiast wykrywania ciasteczek zabrać się za sprzątanie. Zniechęcona chciałam się poddać i zapomnieć o reszcie ciasta, czekającego na swoją kolej w lodówce. Wystarczył jednak jeden sms od Boskiego Mariana pt. nie liczy się ilość ale jakość, a powrócił mi dobry humor i chęć zrobienia czegoś pysznego. Ciasteczka są diabelsko słodkie i znikają w wyjątkowo szybkim tempie. Polecam :)

 

SKŁADNIKI (na około dwie blachy ciasteczek)

2 szklanki mąki

1 kostka masła

2 łyżki śmietany

½ szklanki cukru pudru

2 łyżeczki proszku do pieczenia

2 żółtka

Łyżeczka z górką cukru waniliowego

Słoik dżemy morelowego bądź brzoskwiniowego

Tabliczka gorzkiej czekolady

 

Mąkę i ¾ kostki masła siekamy (jak na klasyczne kruche ciasto) na stolnicy. Następnie dodajemy cukier, Roszek do pieczenia, cukier waniliowy i śmietanę nadal siekając. Następnie dodajemy dwa żółtka, siekamy i wyrabiamy porządnie. Następnie wkładamy ciasto (dobrze podzielić je na dwie kule, łatwiej się je potem rozwałkowuje) do lodówki na godzinę. W tym czasie przygotowujemy polewę. Do garnuszka wrzucamy połamaną na kawałki gorzką czekoladę i ¼ kostki masła aż do roztopienia i scalenia składników. Po wyjęciu ciasta rozwałkowujemy go, wykrawamy okrągłe, średniej wielkości ciasteczka u układamy je na blaszce na pergaminie. Wkładamy je do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni na około 10-15 minut (do zarumieniania). Po wyjęciu i lekkim ostudzeniu wykładamy na ciasteczka po łyżeczce dżemu i polewamy łyżką polewy.

 

Smacznego! :)


środa, 10 marca 2010

Zdrowo i na słodko


W poniedziałek z okazji dnia kobiet chciałam sobie zrobić jakiś smaczny prezent. Ponieważ ciągle jestem na oczyszczającej „diecie” nie mogłam upiec ciasta czy napić się gorącej czekolady, na która mam straszliwą ochotę (prawie tak wielką jak na Boskiego Mariana;)). Na szczęście przypomniałam sobie o niezwykłej książce, którą wypożyczyła mi przemiła koleżanka Ola ze studiów (wszystkie Aleksandry są przemiłe;)). Książka ta nosi tytuł Francuski nie tyją i została napisana przez Mireille Guiliano. Dzięki koleżance Oli zrobiłam sobie słodki prezent wieczorny nie bojąc się o obwód w pasie :) Przyrządziłam słodkie gruszki na ciepło niegrzecznie udoskonalając przepis niewielką ilością rumu. Zachęcam do przyrządzenia tej słodkiej, prostej i szybkiej w wykonaniu przekąski wszystkie łakomczuchy, co liczą kalorie.

SKŁADNIKI (na około 3 porcje, choć ja zjadłam sama połowę garnka ;)) tanie jak barszcz

3 gruszki

Kieliszek rumu

Sok z połowy cytryny

2 łyżki cukru

1 łyżeczka cynamonu

Obieramy gruszki, kroimy je na cienkie plasterki. W jednej szklance mieszamy rum z cytryną, w drugiej cukier z cynamonem. Wykładamy w garczku (średniej wielkości) plasterki gruszek, skrapiamy je rumem z cytryną i posypujemy odrobiną cukru z cynamonem. Na to kładziemy kolejne warstwy gruszek powtarzając skrapianie i posypowanie, aż do wyłożenia piętrowo wszystkich plasterków. Gotujemy nasze gruszki na małym ogniu. Po doprowadzeniu do wrzenia gotujemy je dalej na małym ogniu pod przykryciem aż lekko zmiękną (około 10-15 minut). Podajemy na ciepło. Dla bardziej szalonych można wzbogacić deser o bitą śmietanę lub polać czekoladą.

Smacznego!